Pandemia koronawirusa doprowadziła do zwolnień wielu milionów pracowników w Europie i Stanach Zjednoczonych. Ekonomiści uważają jednak, że faktyczna skala bezrobocia jest znacznie większa niż mówią oficjalne statystyki, pisze Financial Times.
„Rynek pracy jest kluczowy dla zrozumienia konsekwencji trwającego kryzysu, tak jak banki były kluczowe dla zrozumienia kryzysu finansowego z 2008 roku” – mówi w rozmowie z FT Marc de Muizon, ekonomista Deutsche Banku.
Analitycy wskazują, że publikowane do tej pory dane dotyczące liczby osób, które straciły zatrudnienie w związku z pandemią nie biorą pod uwagę tych, którzy wciąż korzystają z państwowych programów pomocowych i przebywają na urlopach terminowych. Wielu z tych pracowników może zostać zwolnionych zaraz po powrocie do pracy.
Zdaniem Katariny Utermöhl, ekonomistki Allianz, oficjalne bezrobocie stanowi jedynie wierzchołek góry lodowej, a ze statystyk faktycznie zniknęło nawet 30 mln pracowników z 25 państw OECD i rynków wschodzących.
Nieco bardziej wiarygodne mogą, według Utermöhl, okazać się dane wrześniowe, gdyż po ponownym otwarciu szkół większa liczba osób będzie aktywnie poszukiwać pracy.
Zgodnie ze znanymi statystykami poziom bezrobocia w strefie euro w sierpniu wynosił 8,1 proc. Jednak według szacunków niektórych ekonomistów jego rzeczywista skala może być wyższa nawet o 4-4,5 pkt proc, przy założeniu, że co piąta osoba pracująca obecnie jedynie na części etatu zostanie zwolniona.
Stopa bezrobocia w Polsce to „pozytywna niespodzianka”. Ale na święta będzie gorzej