Po raz pierwszy od początku pandemii kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron spotkali się osobiście. Lobbowali na rzecz powstania koronafunduszu dla odbudowy Europy, pisze niemiecki Süddeutsche Zeitung.
Podczas spotkania niemiecka kanclerz powtarzała, że żyjemy w „trudnych czasach” i że pandemia jest wyzwaniem ekonomicznym „jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy”.
Odpowiedzią na wyzwania tych „trudnych czasów” ma być według Berlina i Paryża utworzenie funduszu na rzez odbudowy gospodarki po kryzysie, który funkcjonowałby w ramach Unii Europejskiej.
Przywódcy Niemiec i Francji spodziewają się, że nie będzie im łatwo przeforsować ten pomysł.
Emmanuel Macron wywiera jednak presję. Jeśli wszystko pójdzie po francuskiej myśli, już 18 lipca wspomniany fundusz – finansowany z długu, przedstawiony przez oba kraje i rozszerzony przez Komisję Europejską – ma zostać przyjęty.
Pieniądze mają płynąć wartkim strumieniem. Do 500 mld euro w postaci dotacji i do 250 mld euro w postaci pożyczek.
Będzie to punkt zwrotny w europejskiej polityce budżetowej i kryzysowej. Nigdy wcześniej Komisja Europejska nie zaciągała długów na dużą skalę, żeby przekazać je w formie dotacji lub pożyczek. Jest oczywiste, że niektóre państwa (jak choćby Holendrzy) stawiają opór.
Ten fundusz byłby najważniejszym symbolem zmiany paradygmatu przyjętego po kryzysie 2008 roku, tzn. oszczędzania w czasach kryzysu. Poszlibyśmy drogą zadłużania się i wydawania.
Czytaj także: Nowy plan Marshalla dla Europy? Komisja Europejska proponuje 63,8 mld euro dla Polski na odbudowę gospodarczą po kryzysie