Anastasia Lauterbach, członkini zarządu taniej linii lotniczej easyJet, złożyła rezygnację po tym, jak wyszła na jaw jej rola w skandalu Wirecard, pisze Financial Times.
Jej odejście nastąpiło kilka dni po tym, jak wpływowa grupa doradcza akcjonariuszy ISS zakwestionowała jej miejsce w zarządzie, biorąc pod uwagę, że była członkinią rady nadzorczej Wirecard.
Lauterbach dołączyła do rady nadzorczej Wirecard w 2018 roku. Jako dyrektor przewodniczyła nowo utworzonemu komitetowi ds. ryzyka i zgodności, który dążył do poprawy kontroli wewnętrznej i zarządzania Wirecard.
Osoby zaznajomione z dyskusjami na temat rady nadzorczej Wirecard poinformowały Financial Times, że Lauterbach apelowała wewnętrznie o odwołanie dyrektora generalnego Wirecard Markusa Brauna i jego dyrektora operacyjnego Jana Marsalka na kilka miesięcy przed upadkiem firmy.
Pozostała ona jednak w radzie nadzorczej do czasu jej rozwiązania latem tego roku po niewypłacalności Wirecard
„Mimo że stosunkowo niedawno została powołana do zarządu Wirecard, niepowodzenia w zarządzaniu ryzykiem, nadzorze i zarządzaniu firmą należą do kategorii, która waży na dorobku każdego dyrektora” – powiedział ISS, radząc inwestorom wstrzymać się od głosu podczas głosowania nad jej ponownym wyborem do zarządu easyJet.
Wirecard to niemiecki start-up finansowy, który oferuje m.in. przetwarzanie płatności i wydawanie kart płatniczych. Z jego usług korzystały inne firmy, takie jak np. Curve, konkurent Revoluta, który umożliwiał podłączenie kilku kont do jednej karty z darmowym przewalutowaniem – dostarczanej właśnie przez Wirecard.
Na początku 2019 roku Financial Times opublikował artykuły oparte o doniesienia informatorów o nieprawidłowościach w singapurskim biurze fintechu. Chodziło o posługiwanie się sfałszowanymi dokumentami i podejrzane transakcje. Wątpliwości związane z działalnością firmy pojawiały się już jednak wcześniej.
W czerwcu 2020 roku dwa filipińskie banki zgłosiły, że około 1,9 miliarda euro, które rzekomo miało być na kontach firmy, właściwie nie istnieje. To potwierdziło, że doskonałe wyniki finansowe, jakimi chwaliła się spółka, wcale nie są tak doskonałe. Po dwóch dniach Wirecard poinformowało, że pieniądze “zaginęły”.