Wzrost mocy w energetyce słonecznej na całym świecie jest faktem. Fotowoltaika to jedna z kluczowych technologii potrzebnych w procesie transformacji energetycznej. Ale branżę zdominowali dostawcy z jednego kraju: Chin. I to właśnie Chiny będą najwięcej zarabiać na transformacji energetycznej, również europejskiej.
W opublikowanym niedawno raporcie think tank Ember wyliczył, że roczna produkcja energii z fotowoltaiki w Unii Europejskiej rośnie w oszałamiającym tempie. O ile w 2000 roku wynosiła zaledwie 0,1 terawatogodzin to w 2023 roku – aż 246 TWh. Udział tego źródła w produkcji energii elektrycznej wyniósł już 9,1 proc. w 2023 roku. Ember przewiduje, że w 2027 roku fotowoltaika będzie w skali świata największym źródłem energii pod względem mocy zainstalowanej.
Panele fotowoltaiczne stały się więc powszechnym elementem krajobrazu. Niewiele z nich jednak zostało wyprodukowane w Europie.
Dominacja Chin na rynku
Dane opracowane przez będący częścią Międzynarodowej Agencji Energii “Photovoltaic Power Systems Programme” (IEA PVPS) wskazują, że zdecydowanym liderem rynku są Chiny. To tam wyprodukowano niemal 78 proc. modułów fotowoltaicznych w 2022 roku. Łączny udział państw europejskich to jedynie 0,6 proc. Podział tego rynku pokazuje grafika.
Łącznie w 2022 roku wyprodukowano na świecie moduły fotowoltaiczne o mocy zainstalowanej 379 GW w porównaniu z 242 GW rok wcześniej. Chińska produkcja w 2022 roku sięgnęła 294,7 GW, ale moce produkcyjne kraju są dużo wyższe i sięgają 552 GW rocznie, podaje IEA PVPS. Z Chin pochodzi też pięciu największych producentów paneli.
Zobacz też: Eksperci: Polska musi przyspieszyć rozwój OZE. Pomóc mają nowe rozwiązania z unijnej dyrektywy
Eksport paneli fotowoltaicznych z Chin sięgnął w 2022 roku rekordowego poziomu i wyniósł 153,6 GW. Pozostałą część produkcji wykorzystano na krajowym rynku. Chiny są nie tylko największym producentem fotowoltaiki, ale też przodują w wykorzystaniu tej technologii do produkcji energii.
Sprzedaż chińskich paneli za granicę rosła w pierwszej połowie 2023 roku a ponad połowa (58 proc.) wielkości eksportu trafiła do państw europejskich, wyliczył Ember. Według Eurostatu, Chiny odpowiadają za 96 proc. importu paneli słonecznych do UE.
Najniższe koszty produkcji
Powyższe dane uwzględniają produkcję całych modułów. Jeśli wziąć pod uwagę cały łańcuch dostaw w fotowoltaice, udział Chin przekracza 80 proc.. Jeśli chodzi o produkcję komponentów, świat pozostanie zależny od dostaw z Chin przynajmniej do 2025 roku, przewiduje MAE.
– Chiny odegrały kluczową rolę w obniżeniu kosztów fotowoltaiki na całym świecie, co przyniosło wiele korzyści dla transformacji czystej energii. Jednocześnie poziom koncentracji geograficznej w globalnych łańcuchach dostaw stwarza również potencjalne wyzwania, którymi muszą zająć się rządy – czytamy w raporcie “Solar PV Global Supply Chains”.
Interesuje cię energetyka i ochrona klimatu? Zapisz się na 300Klimat, nasz cotygodniowy newsletter
Z Chinami trudno konkurować właśnie z powodu niskich kosztów. Tamtejsza produkcja jest o 10 proc. tańsza niż w Indiach, o 20 proc. tańsza niż w USA i o 35 proc. tańsza niż w Europie, wylicza MAE. To skutek niższych kosztów energii, pracy czy inwestycji.
Ze względu na kluczową rolę energii słonecznej w zielonej transformacji, należy zwrócić uwagę na bezpieczeństwo i stabilność łańcuchów dostaw, podkreśla MAE. Uzależnienie od dostaw z jednego kraju może być w tym kontekście problematyczne.
– Państwa powinny wziąć pod uwagę ocenę podatności na zagrożenia i ryzyka w krajowym łańcuchu dostaw fotowoltaiki oraz opracować strategie i działania mające na celu ich wyeliminowanie – wskazano w publikacji.
Europejscy producenci biją na alarm
Negatywne skutki dominacji Chin na rynku modułów fotowoltaicznych są już w Europie widoczne. Szwajcarski producent Mayer Burger zdecydował w lutym o zamknięciu fabryki paneli w niemieckim Freiburgu. Firma zarzuciła niemieckim władzom polityczną bezczynność wobec nadpodaży paneli i stosowania cen dumpingowych przez importerów.
Według danych Solar Power Europe cytowanych przez Financial Times, od sierpnia 2023 roku już osiem europejskich firm z branży ogłosiło upadłość, wstrzymało produkcję, zdecydowało o zamknięciu fabryk lub restrukturyzacji zadłużenia. Sytuacja może sprawić, że przedsiębiorcy zaczną wywierać nacisk na jakąś formę ochrony rynku z poziomu UE. Dziś jednak trudno stwierdzić, jak miałaby ona wyglądać.
Polecamy także:
- Szybki rozwój OZE to duże inwestycje, ale i korzyści. Eksperci prezentują „rachunek kosztów”
- Rozwój OZE przyspiesza. Energia ze źródeł odnawialnych będzie liczyć się coraz bardziej
- UE importuje coraz więcej, by rozwijać zieloną energię. Chiny pozostają kluczowym dostawcą
- Czy można się uniezależnić od importu z Chin? To będzie drogie, a i tak mało realne
- Energia ze słońca jest nieograniczona? Nie zawsze. Ten eksperyment daje do myślenia
Ojej no niesamowite, eko terroryści z europejskich stolic myśleli że to oni ciemnym ludom będą narzucać swoje technologie „dla dobra planety”, a tu zonk, to ciemne ludy im będą sprzedawali te koraliki.