Zawalenie się mostu w Baltimore zachwiało i tak już napiętymi łańcuchami dostaw w światowym handlu. Do problemów niskiego stanu wody w Kanale Panamskim i ataków Huti na Morzu Czerwonym doszedł właśnie kolejny.
Katastrofa mostu Francis Scott Key w dniu 26 marca 2024 r. zwróciła uwagę opinii publicznej na Port Baltimore, jeden z najbardziej ruchliwych portów w USA, który natychmiast zawiesił żeglugę i wstrzymał cały ruch statków do i z portu.
Po wypadku port pozostał otwarty dla ciężarówek, ale oczekuje się, że wstrzymanie frachtu będzie kosztować 9 milionów dolarów dziennie. Łączne straty będą prawdopodobnie wyższe, ponieważ towary o wartości miliardów dolarów zostaną przekierowane w związku z perspektywą zablokowania łańcuchów dostaw na wiele miesięcy. Będzie to również oznaczać utratę wpływów podatkowych dla miasta i stanu.
The Conversation poprosiło Simonę Stan, ekspertkę ds. logistyki z University of Montana, o wyjaśnienie krótko- i długoterminowych konsekwencji katastrofy dla łańcuchów dostaw.
Jak ważny jest Port Baltimore?
Port Baltimore jest dziewiątym co do wielkości portem w USA pod względem ogólnego wolumenu obrotów handlowych. Tylko w 2023 r. przeładowano w nim około 50 milionów ton towarów między Stanami Zjednoczonymi a innymi krajami, w większości w dużych kontenerach transportowych, takich jak te ułożone na statku, który uderzył w most.
Chociaż port jest mniejszy niż inne porty na Wschodnim Wybrzeżu i w Zatoce Meksykańskiej, nadal odgrywa kluczową rolę w obsłudze amerykańskiego handlu zagranicznego. Dotyczy to zwłaszcza niektórych produktów, takich jak samochody, ciężkie maszyny i węgiel. Port ten obsługuje również dużą część amerykańskiego importu cukru.
Konsekwencje zamknięcia portu
Bezpośredni wpływ odczuje około 15 000 pracowników portu i blisko 140 000 innych osób, które są od niego zależne. Nie oznacza to, że zostaną oni zwolnieni, ale drastyczne ograniczenie ruchu oznaczałoby mniej pracy.
Czytaj także: TikTok jest chińskim agentem? Tak zacierają się granice między państwem i biznesem
Firmy i konsumenci powinni spodziewać się pewnych opóźnień w przypadku dostaw, które w normalnych okolicznościach zostałyby obsłużone przez ten port. To, na ile będą one dotkliwe zależy od tego, ile czasu zajmie przekierowanie statków do innych terminali, ale powinno to zająć od kilku dni do tygodnia lub dwóch.
Udział Baltimore w całym handlu na Wschodnim Wybrzeżu wynosi zaledwie 4 proc., więc nie powinno to mieć poważniejszych konsekwencji. Dealerzy prawdopodobnie odczują pewne opóźnienia w odbiorze importowanych samochodów osobowych i dostawczych, ale sytuacja powinna się unormować w ciągu kilku dni lub tygodni.
A konsekwencje długoterminowe?
Problem polega na tym, że łańcuchy dostaw były w ostatnim czasie zakłócane przez wiele czynników.
Ataki Huti na statki na Morzu Czerwonym i wąskie gardła w Kanale Panamskim wydłużyły czas dostaw i zwiększyły koszty dla firm, które polegają na portach Wschodniego Wybrzeża.
Wstrzymanie ruchu morskiego w Porcie Baltimore stanowi kolejny czynnik zakłócający handel w regionie. Może to skłonić niektórych spedytorów, którzy mają możliwość wyboru, do wysyłania większej ilości ładunków przez porty Zachodniego Wybrzeża, które nie ucierpiały zbytnio w wyniku ataków na Morzu Czerwonym i problemów w Panamie.
Może to również oznaczać wyższe zyski dla firm transportowych i kolejowych, jeśli będą one musiały przewozić więcej towarów z Zachodniego na Wschodnie Wybrzeże.
Jak to zakłócenie łańcucha dostaw wypada na tle innych niedawnych wstrząsów?
Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami subskrybując nasz codzienny newsletter 300Sekund! Obserwuj nas również w Wiadomościach Google.
Z perspektywy łańcucha dostaw był to dziwny wypadek. Jest dramatyczny, spektakularny, w związku z tym przykuwa uwagę opinii publicznej.
Jednak w przeciwieństwie do ataków na Morzu Czerwonym lub konsekwencji pandemii COVID-19, które doprowadziły do długotrwałych problemów z łańcuchem dostaw, skutki zawalenia się mostu będą przejściowe.
To powiedziawszy, prawdopodobnie doświadczymy zwiększonej presji społecznej na firmy, aby starały się zapobiegać takim sytuacjom – nawet jeśli ryzyko uderzenia statków w mosty jest bardzo niewielkie.
Tłumaczył: Tomasz Krzyżanowski
Tekst ukazał się w The Conversation i został tutaj zamieszczony na podstawie otwartej licencji (Creative Commons license). Przeczytaj oryginalny artykuł.
Polecamy również inne teksty z The Conversation:
- Miejskie kopalnie, czyli jak uwolnić potencjał naszych elektronicznych śmieci
- Nie tylko księżna Walii poprawia swoje zdjęcia. Eksperymentowanie z edycją ma dłuższą tradycję
- W poszukiwaniu straconego czasu, czyli jak natura może pomóc nam w odzyskaniu równowagi
- Stare choroby wracają. Głównie przez niechęć do szczepionek, ale to nie jedyny powód
- Zapach może dostarczyć wskazówek na temat stanu zdrowia. Tak diagnozowali już starożytni Grecy
- Pokolenie Z może nie potrzebować kredytów hipotecznych. Nieoczywiste skutki starzenia się społeczeństw
- Ciche pola. Oto badanie, które pokazuje, jak koktajl pestycydów niszczy kolonie trzmieli w Europie
- Kobiety bardziej narażone na chorobę Alzheimera. Cała nadzieja w jednym enzymie
- Gorączka denga. Jak tropikalna choroba rozprzestrzenia się w Europie
- Dlaczego niektórzy ludzie nie ufają nauce – i jak zmienić ich nastawienie?
- Uboczny skutek pandemii Covid-19. Lockdown spowolnił rozwój umiejętności językowych u dzieci
- Technologia kradnie twój czas w sposób, z którego możesz nie zdawać sobie sprawy
- Jak smartfony rozpraszają uwagę dzieci i dorosłych. Tak wygląda „wychowanie na kliknięciach”
- Roboty w służbie pszczół. Tak naukowcy próbują ratować kurczące się kolonie
- Metryka nie ma znaczenia, liczy się wiek biologiczny. To od niego zależy nasze zdrowie
- Przeładowanie wiadomościami. Jak ciągły strumień brutalnych obrazów wpływa na nasz mózg
- Dlaczego niektórzy ludzie dostali zakrzepów krwi po szczepionce AstraZeneca. Oto nowe tropy
- Jak żyć długo i szczęśliwie. Nowe badania stulatków dają kilka odpowiedzi
- Choroby serca. Kolejny powód, aby skrócić dziecku czas, jaki spędza przed ekranem