Niemal w całej Europie dramatycznie brakuje mieszkań. Ich ceny – czy za metr kwadratowy czy najmu – sięgają niebotycznych pułapów. Ale jest jedno miasto, które z problemem rynku nieruchomości poradziło sobie wręcz wzorcowo. Jak zrobił to Wiedeń?
Polska boryka się z ogromnymi cenami nieruchomości. Ale nie tylko – także ceny najmu, które w ostatnich kilku latach przewyższyły nawet raty kredytów hipotecznych na mieszkania, spędzają lokatorom sen z powiek.
Tym bardziej, że mieszkań do wynajęcia brakuje dramatycznie, a właściciele nieruchomości w Warszawie nawet za najem niewielkiego pokoju życzą sobie nie mniej niż 1000 zł miesięcznie.
Czytaj także: Nieznaczna zmiana cen najmu. Ale korzyści z niego płynące są coraz mniejsze
Ale, jak wynika z danych Eurostatu, nie jesteśmy w tym odosobnieni. Zarówno ceny domów, jak i czynsze rosną w Europie konsekwentnie od kilkunastu lat. Jest jednak miasto na kontynencie, w którym wzrosty nie są tak gwałtowne, a ceny najmu tak dojmujące, jak w innych.
Polska kupuje, Europa wynajmuje
W europejskim mieszkalnictwie widać zresztą dwubiegunowość. Podczas gdy Europa Zachodnia skłania się ku wynajmowaniu mieszkań, Wschód opowiada się za kupnem własnego lokalu.
Z czego to wynika? Na pewno z mentalności i wpajanych latami przekonań. Własne mieszkanie kojarzy się ze stabilnością i bezpieczeństwem, a od pokoleń największą aspiracją – dla wielu obecnie nieosiągalną – było kupno własnej nieruchomości.
W Austrii, a dokładnie w jej stolicy, która posłuży jako przykład dobrych wzorców, również mieszkania raczej się wynajmuje, niż kupuje. To zresztą państwo z jednym z najniższych w Unii Europejskiej wskaźników posiadania mieszkań na własność. Jak wynika z danych Eurostatu 54,2 proc. gospodarstw domowych w Austrii mieszka we własnej nieruchomości. Dla porównania, w Polsce to aż 86,6 proc.
Jak zrobił to Wiedeń
Skąd te różnice? Odpowiedź znajdziemy w historii stolicy Austrii. Na pierwszy plan wyłania się tzw. Czerwony Wiedeń. Tak nazywano miasto przez kilkanaście lat po I wojnie światowej, kiedy Socjaldemokratyczna Partia Austrii podjęła się realizacji jednego z najbardziej ambitnych w historii programów mieszkalnictwa publicznego.
Pod koniec wojny trzy czwarte mieszkań w Wiedniu było przeludnionych. Wiele z nich wynajmowano na pokoje, często z pensjonariuszami, którzy spędzali w nich po pół dnia, śpiąc na zmiany. Mieszkania były pozbawione dostępu do wody i toalet, towarem deficytowym były także okna w pokojach. Pomimo urągających godności warunków, ceny czynszów były jednak relatywnie wysokie.
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!
Na rozwiązanie tych problemów partia socjaldemokratów znalazła jednak sposób. Aby sfinansować szereg ogromnych kompleksów budynków użyteczności publicznej w niemal każdej dzielnicy miasta, wprowadzono agresywny system podatkowy. Opodatkowane zostały usługi i towary, uważane za luksusowe: samochody, konie, psy, służba, a także domy prywatne wyjątkowo uprzywilejowanych osób.
Najbardziej znane budynki Czerwonego Wiednia zaprojektowano jako „superbloki”. Mieszkania były wyposażone w toaletę, kuchnię i okna. Ogromne, łukowate korytarze prowadziły wprost na duży dziedziniec.
Efekt? W latach 1924-1934 władze miasta wybudowały około 400 bloków mieszkalnych z 64 tys. mieszkań. W każdej dzielnicy Wiednia powstał co najmniej jeden nowy kompleks budynków, w którym żyła jedna ósma mieszkańców. Czynsze ograniczono do 3,5 proc. wartości wynagrodzenia, co miało pokryć jedynie koszty utrzymania.
Wiedeń dzisiaj jest tani
Budownictwo to odniosło ogromny sukces. Do dziś 60 proc. mieszkańców żyje w spółdzielniach, budynkach będących własnością państwa lub dotowanych, zbudowanych na wzór systemu z lat dwudziestych XX wieku.
Wiedeński rynek najmu jest także jednym z najtańszych w Europie, jak wynika z najnowszego rocznego indeksu mieszkań Deloitte. Przy zaledwie 9,1 euro za metr kwadratowy stanowi to dramatyczny kontrast z cenami wynajmu mieszkań w największych europejskich stolicach. Widać to na poniższej grafice:
W Paryżu i Londynie ceny najmu za metr mają wartość kolejno 28,5 i 26,6 euro, co oznacza, że są trzy razy droższe niż Wiedeń. Znacznie droższa od Wiednia jest także Warszawa, z kwotą przekraczającą 15 euro za metr kwadratowy. Stolica Austrii plasuje się w otoczeniu takich miast jak np. Katowice, Ostrawa czy Ryga.
I choć Czerwony Wiedeń miał miejsce sto lat temu, stolica Austrii wciąż przyciąga uwagę jako przykład dostępności cenowej mieszkań i alternatywa dla radzenia sobie z niedoborami rynku nieruchomości.
Więcej o rynku najmu piszemy tutaj:
- Na rynku najmu nie tylko studenci czy single. Ale to młodzi ludzie są w najgorszej sytuacji
- Student za pokój zapłaci krocie. Ceny najmu w Warszawie zwalają z nóg
- Wynajem mieszkania coraz droższy. Takich stawek żądają właściciele w największych miastach [MAPA]
- Kupno, czy wynajem? Za kilka lat wyboru nie będzie. Większości nie będzie stać na mieszkanie
Czyli podsumujmy. Po wojnie mieli ogromny problem. Wprowadzili podatki i o dziwo nikt ich nie rozkradł, tylko wydali pieniądze na rozwiązanie problemu. No super, tylko słabym ogniwem w socjalizmie jest właśnie i jego uczciwość, a raczej jej brak, bo urzędnik państwowy, obracający ogromną gotówką, musi mieć żelazny kręgosłup moralny, aby żadnej złotówki nie zaskarbić, nieuczciwie dla siebie. Takich sytuacji w socjalizmie jest za mało, żeby uznać ten sposób za działający.
Czemu tak ludzi oszukujecie? Moeszkam w Wiedniu od 10 lat, nie ma takich cen jak podajecie w treści artykułu. Średnio za wynajem mieszkania około 50m2 czynsz wynosi 700-800 euro mcznie plus rachunki. Wynagrodzenia w Wiedniu to około 1700 euro na rękę. Jeśli to jest tanio to ja już nic nie wiem. Owszem, można znaleźć mieszkania tańsze ale zapomnieliście dodać,że wtedy trzeba jednorazowo wpłacić minimum 10 tyś Euro ( Genossenschaft Wohnung) i Ablöse za meble.
Jeszcze pominięto kwestię ile trzeba czekać na Gemeindewohnung i jakie warunki spełniać. Tanio to było w XX wieku teraz wyrównują do zachodu
Cóż , pisać można wszystko , papier cierpliwy , tylko po co te bajki ?!