Równo 20 lat temu Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. W polskiej gospodarce zmieniło się wiele, ale kilka spraw nadal pozostaje otwartych. Czy uda się rozbudować Koleje Dużych Prędkości? Co z polityką klimatyczną? Czy powinniśmy wprowadzić euro? To tylko niektóre z nich.
Polska wstąpiła do Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku. Do dziś pozostaje największym beneficjentem wśród krajów, które wówczas zawitały do Wspólnoty (Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Polska, Słowacja, Słowenia, Węgry, Cypr).
Jak podaje Polski Instytut Ekonomiczny, to właśnie Polska, Słowacja i Litwa były liderami wzrostu gospodarczego w latach 2004-2022 wśród ośmiu badanych państw. Ich udział w gospodarce unijnej zwiększył się z 6 do 8,5 proc. z tym okresie.
Łączna wartość transferów finansowych, jakie kiedykolwiek zostały przekierowane z budżetu UE do Polski, to według danych Ministerstwa Finansów 247 mld euro – czyli ponad bilion złotych. Mimo to, wciąż istnieją obszary, których los dopiero się waży. Do nadrobienia jest wiele.
Wyzwania polityki klimatycznej
Od czasu wstąpienia do Unii Europejskiej polska gospodarka stopniowo się „zazielenia”. Starsze technologie, emitujące zanieczyszczenia i gazy cieplarniane, ustępują miejsca technologiom przyjaznym środowisku. Jednak postępy w polityce nie są spektakularne.
W 2004 roku łączne emisje gazów cieplarnianych Polski wynosiły 411,41 megaton ekwiwalentu CO2. W roku 2022 były niewiele niższe i sięgały 400,82 megaton. To dlatego, że w miarę jak energetyka i przemysł emitują coraz mniej, sektor transportu – coraz więcej. A w pozostałych sektorach właściwie nie podjęto żadnych działań na rzecz redukcji.
W ostatnich latach polityka klimatyczna i środowiskowa była jednym z głównych tematów dyskusji w Unii Europejskiej. Przyjęty dla całej UE cel na 2030 rok to zmniejszenie emisji o 55 proc. w porównaniu z rokiem 1990. W najnowszej wersji rządowego planu klimatycznego jest krajowy cel na 2030 rok na poziomie 35 proc. Plan ten ma jednak zyskać bardziej ambitną wersję, być może więc poprzeczka się podniesie.
Na początku 2024 roku natomiast rozpoczęła się dyskusja o celu redukcyjnym na 2040 roku – tu Komisja Europejska proponuje wyznaczyć go na 90 proc. Polska na razie do niego się oficjalnie nie ustosunkowała, ale w końcu będzie musiała to zrobić.
Z dążeniem do neutralności klimatycznej wiąże się pakiet inicjatyw nazywany Europejskim Zielonym Ładem. Wiele z jego elementów wskazuje na wyzwania dla Polski. Przykładem może być dotycząca rolnictwa strategia „Od pola do stołu” – protesty rolników skłaniają kolejne polskie rządy do wstrzemięźliwości, a nawet do nawoływania do korekty przepisów.
Kolejnym wyzwaniem będzie odchodzenie od paliw kopalnych w ogrzewaniu budynków. Tego dotyczy tak zwana dyrektywa budynkowa (EPBD). Jej przepisy wymuszą na Polsce przyspieszenie termomodernizacji i programów wymiany źródeł ciepła.
Koleje Dużych Prędkości
Przyjęty przez Parlament Europejski program Zielony Ład zakłada między innymi rozwój sieci Kolei Dużych Prędkości (KDP) – czyli takich, dla których prędkość nie będzie mniejsza niż 250 km/h. Powód? UE zauważyło, że kolej jest najmniej emisyjnym środkiem transportu. Ta gałąź wciąż generuje bowiem liczne zanieczyszczenia – transport odpowiada za około jedną piątą emisji CO2 w Unii Europejskiej.
W ramach Zielonego Ładu do 2030 roku przewozy KDP w Unii Europejskiej mają zostać podwojone, a do 2050 – mają potroić się. Oprócz redukcji emisji KDP mają znaczny wpływ na gospodarkę i społeczeństwo, skracając czas podróży i poprawiając mobilność pasażerów, a także stwarzając szansę dla biznesu.
Czytaj także: Kiedy polska gospodarka dogoni bogate kraje Zachodu? Ekonomiści podają datę
Podczas gdy poszczególne kraje, takie jak Francja czy Niemcy od lat mają Koleje Dużych Prędkości, nie istnieje wspólny system, czy długoterminowy plan unijny, dotyczący rozwoju KDP. I to mimo, że obecność KDP w transporcie zbiorowym zakłada przecież Zielony Ład.
Mało tego – w Polsce jak dotąd nie ma praktycznie dłuższego odcinka linii kolejowej, na którym pociągi mogłyby się rozpędzić do 250 km/h. Na powstanie KDP w Polsce Komisja Europejska przyznała co prawda w ubiegłym roku 64 mln euro spółce Centralny Port Komunikacyjny. To właśnie program CPK miał być podstawowym schematem do rozwoju sieci KDP w Polsce. Projekt jednak utknął w martwym punkcie po zmianie władzy 15 października. Przyszłość CPK, a więc i całego systemu KDP, stoi więc pod znakiem zapytania.
Czas na analizę w sprawie euro w Polsce
Nie mniej kontrowersyjne jest inne zobowiązanie, jakie – przynajmniej teoretycznie – przyjęła na siebie Polska. Chodzi o wstąpienie do Europejskiej Unii Gospodarczej i Walutowej, czyli, mówiąc krótko, zastąpienie złotego przez euro.
Choć Polska w zasadzie zobowiązała się do przyjęcia euro wchodząc do UE, to póki co nie ma woli politycznej, by to zobowiązanie wypełnić. Korzystamy tu z pewnej furtki: euro możemy wprowadzić dopiero po wypełnieniu tzw. kryteriów konwergencji. W tym tzw. kryterium stabilności kursu. Nikt się kryteriami obecnie nie przejmuje, więc dyskusja o euro w Polsce jest głównie teoretyczna. I co gorsza – polityczna.
Przez 20 lat obecności Polski w UE dorobiliśmy się bodaj trzech poważnych raportów z zestawieniem „za” i „przeciw” zastąpieniu złotego przez euro, wydanych przez Narodowy Bank Polski. To NBP z urzędu jest najbardziej zainteresowany zmianą porządku monetarnego. Ostatni dokument ukazał się w 2014 roku. I nie był dla strefy euro zbyt łaskawy: kryzys finansowy z 2008 roku, a potem kryzys zadłużenia z lat 2010-2012 uwypuklił wszystkie wady strefy euro, co autorzy raportu stwierdzali w konkluzjach. Wniosek był jeden: nie ma się co z euro spieszyć.
Ale wtedy było to poparte merytoryczną, głęboką analizą. Teraz zamiast analizy mamy polityczne przepychanki i straszenie podporządkowaniem się Niemcom (siedziba Europejskiego Banku Centralnego jest we Frankfurcie), albo pozbyciem się części suwerenności. Dwudziesta rocznica wejścia do Unii Europejskiej to dobra okazja, by dokonać kolejnego bilansu i na jego podstawie podejmować dalsze decyzje.
Czytaj także:
- Polska dogania Europę. PKB na mieszkańca to już 80% unijnej średniej
- Kiedy polska gospodarka dogoni bogate kraje Zachodu? Ekonomiści podają datę
- Co hamuje konkurencyjność UE? Żeby dogonić USA Europa musi się zintegrować
- Polska wśród największych beneficjentów członkostwa w UE. Jest jednak przestrzeń do poprawy