Zaufanie do instytucji międzynarodowych, takich jak ONZ czy WHO, słabnie. Pandemia i wojna w Ukrainie oraz Gazie unaoczniły różnice między światem zachodnim a niezachodnim. Widać również wzrost wpływów Chin, które coraz aktywniej działają w strukturach globalnych i równolegle tworzą alternatywne formaty współpracy, jak BRICS czy Szanghajska Organizacja Współpracy.
Zaufanie do międzynarodowych instytucji spada
Według badania OECD z 2023 r. tylko 39 proc. obywateli krajów członkowskich ma wysokie zaufanie do swojego rządu. W UE – według Eurobarometru – poziom ten wynosi 52 proc., jednak różnice między państwami są znaczne. Z sondażu przeprowadzonego w 34 krajach na zlecenie Rockefeller Foundation wynika, że 75 proc. respondentów popiera globalną współpracę. Jednak zaufanie do ONZ deklaruje 58 proc. ankietowanych, a do Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – 60 proc. Zaufanie do Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) jest na poziomie 44 proc.
– Z jednej strony mamy świat zachodni, który dominował od końca II wojny światowej, a wszystkie organizacje międzynarodowe w dużym stopniu powstawały po II wojnie światowej. Z drugiej strony mamy świat niezachodni z Chinami i Rosją na czele, który nieco inaczej postrzega rzeczywistość międzynarodową – mówi dr hab. Kamil Zajączkowski, dyrektor Centrum Europejskiego UW.
Jak dodaje, z tego wynika coraz większy brak zaufania. Dzisiaj organizacje międzynarodowe stają się polem konfrontacji między Chinami i spółką a światem zachodnim.
Chiny budują alternatywny system globalny
W ocenie ekspertów coraz wyraźniej widać podział w ocenie globalnych kryzysów – np. wojny w Ukrainie – między Zachodem a krajami Afryki i Azji. Jednocześnie w ramach ONZ narastają spory proceduralne i polityczne, a Chiny konsekwentnie wzmacniają swoją obecność w organizacjach międzynarodowych.
– Chiny lądowe z jednej strony akceptują i popierają system Narodów Zjednoczonych, który ja osobiście od dawna definiuję swoim studentom jako ONZ – organizację narodów zagubionych. Wystarczy spojrzeć na Gazę czy Ukrainę, żeby wiedzieć, o co chodzi. Chiny niemniej wspierają ten system i wkładają do niego coraz więcej pieniędzy. Równolegle jednak zaczynają tworzyć alternatywny system instytucjonalny – alternatywny wobec tego zachodniego – tłumaczy prof. dr hab. Bogdan Góralczyk, politolog i sinolog z Centrum Europejskiego UW.
Pekin zwiększa wpływy m.in. w Światowej Organizacji Handlu (WTO) i WHO, obsadzając swoich przedstawicieli na kluczowych stanowiskach. Jednocześnie rozwija alternatywne struktury, jak Szanghajska Organizacja Współpracy czy BRICS, w których odgrywa dominującą rolę.
W efekcie Chiny nie tylko mają wpływ na ustalenia w międzynarodowych organizacjach, ale też stopniowo przejmują w nich inicjatywę i kształtują globalne reguły.
Potrzeba szybszego działania i współpracy
Pandemia i wojna w Ukrainie ujawniły słabości biurokratycznego modelu reagowania na kryzysy. W ocenie wiceministra obrony narodowej Cezarego Tomczyka instytucje muszą działać szybciej i sprawniej. Kluczem jest współpraca międzyresortowa i uproszczenie procedur.
– Deregulacja, zmiany w prawie, zmiany procedur, uproszczenie podejścia – to jest dzisiaj wyzwanie, przed którym stoimy, ale jesteśmy już w tym procesie i wiele rzeczy udało się zrobić – dodaje wiceminister.
W Unii Europejskiej podobne podejście znajduje odzwierciedlenie w inicjatywach typu whole-of-government. W odpowiedzi na pandemię powołano m.in. agencję HERA i wzmocniono Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób. Uruchomiono również programy wspólnych zakupów uzbrojenia i leków krytycznych.
Oczekiwania wobec instytucji międzynarodowych
Z raportu Rockefeller Foundation wynika, że obywatele oczekują od instytucji globalnych rozwiązywania realnych problemów, a nie deklaracji politycznych. 93 proc. ankietowanych uznało bezpieczeństwo żywności i wody za priorytet współpracy międzynarodowej. Ponad 90 proc. wskazało zdrowie, gospodarkę, zatrudnienie i walkę z ubóstwem.
– Na wszelkie propozycje należy patrzeć krytycznie. Proces tworzenia prawa w Unii Europejskiej polega na tym, że mamy dwóch zasadniczych co-legislatorów, czyli Parlament i Radę, które pracują nad propozycją Komisji Europejskiej. Właśnie w tym ucieraniu stanowisk jest nadzieja, żeby regulacje przystawały do rzeczywistych wyzwań – mówi Adam Jarubas, europoseł PSL i przewodniczący Komisji Zdrowia w PE.
Polityk podkreśla, że mimo biurokratycznych ograniczeń Unia Europejska gwarantuje państwom bezpieczeństwo i rozwój. Kluczowe jest jednak, by państwa członkowskie mówiły jednym głosem i aktywnie uczestniczyły w procesie tworzenia regulacji, zamiast jedynie reagować na decyzje zapadające poza nimi
– Unia ma wiele wad, jest przeciążała administracyjnie, w swoim konstrukcie ustrojowym bardzo. Często wiele tygodni czy nawet miesięcy zajmuje uzyskanie zgody na jakieś rozwiązanie. Ale Unia gwarantuje nam dzisiaj bezpieczeństwo i rozwój. Szukałbym większego usprawnienia w procesach decyzyjnych, większej kooperacji, kontaktów ze środowiskami gospodarczymi, społecznymi – mówi Jarubas.
Wspólny głos Zachodu
W obliczu rosnącej aktywności Chin i globalnego Południa Zachód musi wzmocnić współpracę i zachować wpływ na międzynarodowe instytucje.
– Zachód musi wszystko zrobić, by te organizacje międzynarodowe wciąż odgrywały istotną rolę, ale żeby dominował głos Zachodu, w tym Unii Europejskiej i Polski – ocenia dr hab. Kamil Zajączkowski.
Na całym świecie coraz bardziej jest słyszalna retoryka nacjonalistyczna. Mimo to ankietowani przez Rockefeller Foundation w większości chcą, by społeczeństwa nadal ze sobą współpracowały w obliczu wspólnych zagrożeń.
Przeczytaj również:
- Czy godna praca w erze AI jest możliwa? Unia Pracy apeluje do PE
- System gospodarowania elektrośmieciami wymaga reformy. Brakuje spójnych danych, a UE planuje kary
- Mężczyźni na prawo, kobiety na lewo? Gen Z i polityczny podział pokoleniowy