Amerykański bank centralny podniósł stopy procentowe o 50 pkt bazowych. To pierwsza tak duża podwyżka od maja 2000 roku. Dla innych banków, w tym NBP to sygnał do zaostrzenia walki z coraz wyższą inflacją.
Po decyzji FOMC (Federal Open Market Committiee, amerykański odpowiednik Rady Polityki Pieniężnej) stopa funduszy federalnych powinna się mieścić w przedziale 0,75 proc. – 1 proc. Dla Rezerwy Federalnej to druga podwyżka w ciągu ostatnich miesięcy, poprzednio stopy wzrosły w marcu, tyle, że o 25 pkt bazowych.
Cykl podwyżek, z jakim mamy teraz do czynienia za oceanem, to pierwszy epizod zaostrzania polityki pieniężnej Fed od 2018 roku. Oprócz podwyżek stóp obejmuje również tzw. zmniejszanie bilansu Fed, czyli wyprzedaż aktywów skupowanych wcześniej od czasu kryzysu finansowego w 2008 roku i podczas pandemii Covid-19.
Bo inflacja jest za wysoka
Decyzja Fed była pewniakiem. Wskazywało na nią 99,8 proc. uczestników rynku, z których prognoz powstaje narzędzie FedWatch, opracowywane przez firmę CME Group, zajmującą się zarządzaniem aktywami. Rynek stopniowo nabierał pewności co do dzisiejszej decyzji Fed mniej więcej od połowy kwietnia, gdy ukazały się dane o inflacji w USA w marcu. Wyniosła ona 8,5 proc., bijąc kolejny rekord 40-lecia tempa wzrostu cen w Stanach.
Polecamy także: Późny start w pogoni za inflacją. Oto dlaczego RPP musi dziś ostro podwyższać stopy procentowe
Wypowiedzi przedstawicieli Fed, jakie nastąpiły później, tylko utwierdziły traderów w swoim przekonaniu o dużej – jak na amerykańskie standardy ostatnich lat – podwyżki stóp procentowych.
Choć sprawa wydawała się przesądzona, to jednak rynek czekał na decyzję w napięciu. Rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich na dzień przed jej ogłoszeniem wzrosła do niemal 3 proc. – czyli poziomu nie notowanego od listopada 2018 r.
– Rynek pozostaje niespokojny, bo inwestorzy próbują poukładać sobie w głowach kombinację wzrostu inflacji, stóp procentowych i prawdopodobnie spowolnienia wzrostu gospodarczego. Po raz pierwszy w karierach wielu osób ręce Fed są związane przez inflację, więc nie jest jasne czy będzie mógł przybyć na ratunek, gdyby w gospodarce poszło coś nie tak – tłumaczył agencji Reuters David Swank, dyrektor ds. inwestycji w Hood River Capital Management.
Od czerwca wyprzedaż obligacji
Podwyżka stóp to nie jedyna informacja z majowego posiedzenia. Fed podjął też decyzję o tzw. zmniejszaniu bilansu, co sprowadza się do sprzedaży wcześniej skupowanych aktywów. Akcja rusza od 1 czerwca. Na początek bilans będzie malał o – w sumie 47,5 mld dolarów miesięcznie. Po pierwszych trzech miesiącach wyprzedaż ma przyspieszyć do 95 mld dolarów miesięczne.
Zmniejszanie bilansu w takiej skali jest także zgodne z oczekiwaniami rynku i stanowi dość „jastrzębi” sygnał. Co więcej, FOMC w komunikacie po posiedzeniu zapowiedział, że podwyżki stóp będą kontynuowane. To wszystko składa się na obraz rosnącej determinacji amerykańskiego banku centralnego w walce z rosnącą inflacją i wysiłkach sprowadzenia jej do celu, czyli 2 proc. w średnim okresie.
Szef Fed, Jerome Powell na konferencji prasowej po posiedzeniu FOMC mówił, że kilka następnych podwyżek stóp procentowych o takiej skali, jak majowa, to bardzo prawdopodobny scenariusz, choć jednocześnie dodał, że Fed nie rozważa zwiększenia tempa podwyżek, np. do 75 pkt bazowych. Główny argument za utrzymaniem jastrzębiego kursu w polityce pieniężnej, poza inflacją, to napięcia na rynku pracy.
– W ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku przybyło około 1,7 miliona miejsc pracy. W marcu stopa bezrobocia osiągnęła poziom najniższy od prawie 50 lat. Poprawa warunków na rynku pracy miała szeroki zakres. Popyt na pracę jest bardzo silny, podaż pozostaje ograniczona, a pracodawcy mają trudności z obsadzaniem wakatów. Płace rosną najszybciej od wielu lat – opisywał sytuację na rynku Powell.
RPP bacznie się przygląda
O ile sama decyzja nie była zaskoczeniem, to już w wypowiedzi szefa Fed Jerome Powella po posiedzeniu rynek wsłuchiwał się bardzo uważnie licząc na to, że będą one kierunkowskazem, czego się spodziewać po amerykańskiej polityce pieniężnej w następnych miesiącach. Do tej pory oczekiwania były raczej „jastrzębie”: Rezerwa Federalna powinna podnosić stopy na co najmniej trzech kolejnych posiedzeniach: w czerwcu, lipcu i we wrześniu. A stopa funduszy federalnych na koniec roku powinna wynieść około 2,8 proc.
Decyzja Fed i sygnały, jakie z niego płyną, mogą ukierunkować działania innych banków centralnych, w tym Narodowego Banku Polskiego. Jeśli teraz Rada Polityki Pieniężnej odpuściłaby podwyżki stóp, to ryzykuje osłabienie złotego do dolara i, tym samym, podtrzymanie presji inflacyjnej w imporcie. W tym tak newralgicznych dostaw, jak surowce energetyczne.
RPP zbierze się 5 maja, będzie więc już dobrze wiedziała, co powiedział szef Fed i czego można się mniej więcej spodziewać. Na razie argumentów za tym, żeby i w Polsce podtrzymać wysokie podwyżki stóp (w naszych warunkach to około 100 pkt bazowych) jest więcej, niż argumentów przeciw. W tym najważniejszy: zaskakujący wzrost inflacji w kwietniu do 12,3 proc. Tak wysokiego tempa wzrostu cen polska gospodarka nie widziała od 1998 roku.
Polecamy także:
- Fed podniósł stopy procentowe. Koniec ery ultra luźnej polityki monetarnej w USA
- Inflacja w Polsce to nie tylko „putinflacja”. Wzrost cen zaczął się jeszcze przed pandemią i wojną
- Koniec podwyżek stóp procentowych dopiero w lipcu. Prognoza banku Credit Agricole
- Inwestorzy omijają polskie obligacje skarbowe. Żądają wysokiej premii za ryzyko
- RPP zaskoczyła rynek radykalną podwyżką stóp procentowych. Co to oznacza dla kredytobiorców?
- Wojna podbija ceny paliw w Europie. Ale to w Polsce litr benzyny i diesla podrożał najbardziej
- Glapiński: podnieśliśmy radykalnie stopy, ale to nie oznacza, że koniec podwyżek nastąpi szybciej
- Stopy procentowe jeszcze wzrosną, uważają ekonomiści. Niepokojące prognozy WIBOR