Chyba już można ogłosić koniec cyklu podwyżek stóp procentowych w Polsce. Prezes NBP Adam Glapiński zrobi to pewnie na majowej konferencji.
Bo gdyby szef NBP po majowym posiedzeniu znów powtarzał swoją opowieść o „przerwie w podwyżkach”, zamiast powiedzieć „kończymy”, byłaby to gruba niekonsekwencja. Adam Glapiński przecież właśnie wypuścił z butelki dżina zbliżających się obniżek stóp procentowych.
– Mam nadzieję, że stanie się to, co przewidują ekonomiści biorący udział w niedawnej ankiecie Obserwatora Finansowego, a także co jest spójne z przewidywaniami rynków finansowych, a więc że pod koniec roku będzie możliwa pierwsza obniżka stóp procentowych – powiedział prezes NBP Adam Glapiński w wywiadzie dla Gazety Polskiej.
Czytaj także: Sejm przyjął kredyt 2% na pierwsze mieszkanie. Na czym polega program? [EXPLAINER]
Zresztą wypowiedź szefa NBP to chyba element jakiejś zorganizowanej akcji, bo już wcześniej o obniżkach mówili członkowie Rady Polityki Pieniężnej, m.in. Ireneusz Dąbrowski i Henryk Wnorowski.
Inflacja nadal jest wysoka
Nie jest to nowa nadzieja prezesa NBP, mówił o niej przedtem, raz bardziej, raz mniej ostrożnie. Ale nadal dywagacje o obniżaniu stóp procentowych płynące ze strony banku centralnego w takim momencie gospodarczego cyklu, są tak samo zaskakujące. Dlaczego?
Po pierwsze, inflacja CPI spada, ale nadal jest dwucyfrowa. To, że w kwietniu wynosiła 14,7 proc., a miesiąc wcześniej 16,1 proc., zawdzięczamy przede wszystkim bardzo wysokiej bazie cen energii z poprzedniego roku. CPI na poziomie 14,7 proc. to nadal bardzo dużo. Oznacza ona, w uproszczeniu, że ceny towarów i usług z przeciętnego koszyka zakupowego były w kwietniu o 14,7 proc. wyższe niż rok wcześniej. Czyli cały czas rosły, tylko trochę wolniej niż w poprzednich miesiącach.
Poza tym, po drugie, tzw. inflacja bazowa, która nie uwzględnia cen energii i żywności, często kształtowanych przez powody z zewnątrz, jest rekordowo wysoka i nie widać by miała spadać. W marcu sięgała 12,3 proc., najwięcej, odkąd NBP publikuje dane na jej temat.
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!
Po trzecie, oczekiwania ekonomistów, w tym tych z Ministerstwa Finansów są takie, że w całym 2023 roku średnia inflacja będzie dwucyfrowa. I na dodatek niewiele niższa, niż w 2022 r. Według MF średnia inflacja wyniesie 12 proc. Dla porównania w 2022 r. było to 14,4 proc. Różnica jest tylko taka, że w 2022 r. Rada Polityki Pieniężnej kilka razy podniosła stopy. A teraz miałaby je obniżać?
Dla przypomnienia cel NBP, którym bank powinien się kierować w polityce pieniężnej to 2,5 proc. z możliwością odchylenia o 1 pkt procentowy na plus lub minus.
Spadek inflacji wcale nie taki szybki
Po czwarte, gospodarka właśnie dostała impuls fiskalny w postaci około 20 mld zł zwrotów podatku PIT. To dość poważny czynnik, który należałoby brać pod uwagę w swoich prognozach inflacyjnych na najbliższe miesiące. Pytanie, czy scenariusze, o których mówi prezes Glapiński, uwzględniają ten impuls.
Po piąte, w tym roku mamy wybory. To zawsze jest dobra okazja na jakieś dodatkowe transfery dla zdobycia politycznych punktów. Nowy transfer = kolejny impuls = większe ryzyko inflacyjne. Tego scenariusze nie uwzględniają na pewno, bo nikt nie wie, na co wpadną jeszcze partyjni stratedzy.
Po szóste wreszcie, projekcja NBP, na którą powołuje się prezes artykułując swoje nadzieje co do obniżek zakłada, że inflacja zbliży się do celu NBP dopiero pod koniec tzw. horyzontu projekcji, czyli w tym przypadku w 2025 r. A i tu nie mówimy o osiągnięciu celu 2,5 proc., a górnej granicy odchylenia od tego celu, czyli 3,5 proc. Co więcej, projekcja jest sporządzona przy założeniu, że RPP nie będzie do tego czasu zmieniać stóp procentowych.
Gdyby RPP zaczęła obniżać stopy pod koniec 2023 roku to skutki pierwszej decyzji widoczne byłyby właśnie w połowie 2025 r. Czy zatem chodzi tu o to, by nie osiągnąć celu inflacyjnego w zakładanym terminie?
Oczywiście szef NBP mówiąc o swoich nadziejach postawił szereg zastrzeżeń, m.in. takie, że w gospodarce nie dojdzie do kolejnych szoków. Ale dżin został już wypuszczony z butelki. I trudno go będzie do niej zagonić.
Polecamy także:
- Fed podwyższa stopy procentowe, choć inflacja w USA wyraźnie spada
- Oszczędzanie coraz mniej opłacalne. Banki tną oprocentowanie
- Oprocentowanie lokat znów spada. Oto dlaczego banki ponownie nie chcą naszych pieniędzy [WYKRESY]
- Citi Handlowy: Obecny poziom stóp procentowych utrzyma się cały rok. Na obniżki nie ma szans