Jak pomóc nowym uchodźcom z ostrzeliwanej Ukrainy, to jedno. Jak pomóc tym, którzy zostali w swoich miastach to drugie, wcale nie mniej ważne pytanie. Idzie zima, bez wsparcia z zagranicy ludzi czeka ciężki los.
Polska jest gotowa na przyjęcie kolejnych uchodźców wojennych – zapewniła zapytana o to minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg.
Po tym, jak Ukraina znowu znalazła się pod rosyjskim ostrzałem pytanie jest jak najbardziej zasadne.
Ale, jak pomóc nowym uciekinierom, to jedno. Jak pomóc tym, którzy zostali w swoich miastach to drugie, wcale nie mniej ważne pytanie. Wiele osób zaczęło się na nowo zastanawiać, czy jest sens ruszać z odbudową Ukrainy już teraz, gdy wciąż i wciąż jej miasta są bombardowane przez putinowską armię.
Ukraińcy proszą o pomoc już nie tylko militarną właśnie teraz. Idzie zima, bez czynnych sieci ciepłowniczych, bez działających wodociągów, bez prądu będzie to zima, o której następne pokolenia będą mówić, jak o oblężeniu Stalingradu.
– Jednym z celów Putina jest zniszczenie infrastruktury energetycznej, żeby ludność cywilna w Ukrainie podczas zimy zamarzała. Nie możemy do tego dopuścić – mówił w poniedziałek na szczycie gospodarczym w Lublinie Oleksandr Motsyk, doradca ministra energii Ukrainy.
– Dla nas bardzo ważna jest broń przeciwlotnicza, żeby nie pozwolić Rosji niszczyć infrastruktury. Druga rzecz, to sankcje, żeby gospodarka Rosji miała problemy. Po trzecie, ekonomiczne, gospodarcze i finansowe wsparcie Ukrainy. Chcielibyśmy, żeby Europa i Ameryka wspierały nas w rekonstrukcji – dodał.
Także Yelyzaveta Yasko, posłanka z Ukrainy, zwracała niedawno uwagę, by nie odkładać inwestowania w Ukrainie na „po wojnie”, chociaż przyznaje, że inwestowanie wiąże się z ryzykiem.
– To bardzo ważne, by nie tracić czasu – podkreśliła i wymieniła najpilniejsze potrzeby Ukrainy:
– Potrzebujemy waszej pomocy, nowych połączeń logistycznych, potrzebujemy terminali gazu LNG, potrzebujemy wsparcia medycznego, potrzebujemy nie tylko dostaw – potrzebujemy produkcji na miejscu, bo potrzeby są ogromne – mówi Yasko.
Polscy politycy naciskają, aby to rosyjskie skonfiskowane majątki odbudowywały Ukrainę.
– Opowiadamy się za konfiskatą rosyjskiego kapitału i przeznaczeniem go na odbudowę Ukrainy. Częścią tej odbudowy powinni być polscy przedsiębiorcy – powiedział premier Mateusz Morawiecki na konferencji o odbudowie Ukrainy „Europe – Poland – Ukraine Rebuild Together” w Warszawie.
Z tym, że na to trzeba by jeszcze poczekać – przy założeniu, że takie przekazanie kapitału w ogóle byłoby możliwe – a tego czasu po prostu nie ma. Jest tez drugi problem – polski biznes bardzo ostrożnie podchodzi do włączania się w odbudowę na tym etapie.
– Odbudowa Kijowa już trwa, ale polskich inwestorów jest tam najmniej ze wszystkich. Trzeba usuwać bariery – prawne, instytucjonalne, ale też te bardzo przyziemne, praktyczne, jak kolejki na przejściach granicznych – powiedział na tej samej konferencji Michał Dworczyk.
Ekonomiści przekonują, że zaangażowanie się w tą odbudowę polskiej gospodarce się opłaca. Ale jeśli ktoś nadal uważa, że koszula bliższa ciału, niech wie, że zniszczenia infrastruktury energetycznej w Ukrainie to problem także dla Polski – Ukraina musiała na przykład wstrzymać eksport prądu do Europy, co jeszcze pogłębi kryzys energetyczny Zachodu.
Polecamy także:
- Ilu uchodźców z Ukrainy jest w Polsce
- Elektrownia atomowa w Zaporożu odcięta od zasilania po rosyjskim ostrzale
- Limit ceny na ropę z Rosji uderzy w finanse Kremla, twierdzą uznani ekonomiści
